Część II Spółdzielnie mieszkaniowe Rozdział VII Wyodrębnienie działek

Pierwszą czynnością związaną z przyszłą sprzedażą mieszkań spółdzielczych było wyodrębnienie działek, na których zostały wybudowane budynki, ponieważ razem z mieszkaniem trzeba było sprzedać współwłasność działki lub wieczystego użytkowania gruntu, na którym został zbudowany budynek.

Działki zostały wytyczone niezgodnie z interesem przyszłych nabywców mieszkań, ale za to zgodnie z interesem zarządów spółdzielni.

Zgodnie z obowiązującymi w tamtych czasach przepisami prawa budowlanego i ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym każda działka, na której budowano domy mieszkalne, powinna być tak wytyczona, aby zapewniała miejsce na śmietnik, miejsce na tereny zielone, miejsca na parkingi. Oczywiście niemożliwe było wytyczenie takich działek dla starych zasobów mieszkaniowych, ale należało zrobić wszystko co było możliwe aby osiągnąć cel. W wielu przypadkach było możliwe wytyczenie takich działek, lub chociażby posiadających kilka wymaganych cech.

Tylko, że nie było to na rękę zarządom spółdzielni. Nie wiedząc w jakim kierunku pójdą przemiany w Polsce, dążyli oni do zabezpieczenia sobie przyszłego bytu w ten sposób, że wykrawali jak najmniejsze działki, w ten sposób, aby cała infrastruktura pozostała przy spółdzielni. Pozwalało to na dożywotni stołek przy zarządzaniu wspólnymi zasobami spółdzielni, co zostało wyrażone w sposób bezpośredni w załączonym poniżej piśmie w tej sprawie.

Urzędy państwowe, które sprawowały nadzór nad podziałem działek, godziły się na masowe łamanie prawa w Polsce, stąd wniosek, że miały takie zalecenie odgórne. Dotyczyło to także działek komunalnych wyodrębnionych przez miasta, więc interes był jakby wspólny ogólnopolski.

Skrajne przypadki to wyodrębnienie budynków wzdłuż ich murów. Kiedy jedna ze wspólnot mieszkaniowych starała się o dofinansowanie do ocieplenia budynku, okazało się, że warstwa docieplenia znajdowałaby się już na gruntach miejskich. Trzeba było zmienić plany podziału gruntów.

Mieszkańcy budynków, których działki zostały wyodrębnione wzdłuż murów, aby przedostać się z klatki do klatki, muszą przejść po gruncie miejskim lub spółdzielczym, albo mogą wytyczyć sobie przejście w piwnicach.

W Spółdzielni, w której mieszkam, na szczęście wytyczono działkę w ten sposób, że obejmuje ona całą skarpę, na której znajdują się ogródki, a także chodnik przed budynkiem z wiatrołomami. Tym niemniej można to było zrobić lepiej, włączając w obręb działki część parkingu lub (i) placu zabaw dla dzieci.

Poza tym wytyczono działkę po wewnętrznym obrysie skarpy. Intencja jest zrozumiała: o to, aby skarpa nie obsuwała się dba spółdzielnia, jeżeli nieruchomość przekształci się we wspólnotę mieszkaniową, spółdzielnia obciąży kosztami tej dbałości wspólnotę.

Uchwałę można było zaskarżyć do sądu. Tylko że ten, kto odważyłby się na taki krok, naraziłby wszystkich mieszkańców nieruchomości na długoletni proces i opóźnienie w przekształceniu mieszkania na własność. W atmosferze spodziewanego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który mógł wstrzymać proces prywatyzacji mieszkań, zaskarżanie uchwał było możliwością teoretyczną.
 
Podzielili jak chcieli. Spółdzielcom tłumaczyli, że to dobrze, że działki są jak najmniejsze, gdyż koszty będą niższe. Oczywiście, po przekształceniu nieruchomości spółdzielni we wspólnoty mieszkaniowe koszty podskoczą, gdyż spółdzielnia zostanie monopolistycznym właścicielem całej infrastruktury i będzie mogła dyktować takie ceny jakie jej się spodoba.
 
Waldemar Mierniczek

Komentarze

Popularne posty