Część II Spółdzielnie mieszkaniowe Rozdział I Potrzeby mieszkaniowe
Każde
państwo godne tego miana prowadzi obok innych polityk politykę mieszkaniową.
Człowiek, oprócz tego, że musi oddychać, jeść, pić, wydalać i uprawiać seks,
musi także zaspokajać swoje potrzeby mieszkaniowe. Plemiona koczownicze raczej
nie utworzą w XXI wieku silnego państwa.
Komuniści
prowadzili politykę mieszkaniową. Polegała ona na budowie betonowych domów,
które stanowiły „własność społeczną” i do których trafiały rodziny na zasadzie
przydziału ze spółdzielni mieszkaniowej lub zakładu pracy. Na te mieszkania,
które się „dostawało” od władzy czekało się kilkadziesiąt lat, jeżeli nie
załatwiło się szybszego przydziału w sposób nielegalny.
Polityka
mieszkaniowa prowadzona przez PRL spowodowała zerwanie więzi społecznych i
utrwaliła w społeczeństwie naturalne bolszewickie patologie, o których będę
pisał w następnych rozdziałach.
Znacznie
lepszą politykę mieszkaniową prowadziły po II Wojnie Światowej Niemcy. Kanclerz
Adenauer ogłosił program pod tytułem „domek dla każdego Niemca”. Państwo
pomagało każdemu Niemcowi w wybudowaniu domku. Program zakończył się pełnym
sukcesem.
Po 1989 r.
trzeba było zrobić coś podobnego w Polsce. Program „Domek dla każdego Polaka”
nie mógł się udać w krótkim czasie, gdyż to nie Polacy obrabowali inne narody,
to Polskę rabowano przez dwieście lat z krótkimi przerwami. Jednakże można było
krótką, półstronnicową ustawą uwłaszczyć wszystkich posiadaczy mieszkań
spółdzielczych, zakładowych i komunalnych. W 1989 r. taka ustawa by przeszła,
nawet Trybunał Konstytucyjny nie odważyłby się jej zawetować. Przez kilka lat
początkowy bałagan prawny (przede wszystkim w księgach wieczystych) unormowałby
się i mielibyśmy Polskę właścicieli mieszkań, którzy być może nie wyjeżdżaliby
tak chętnie z kraju, jak obecnie Polacy, którzy nie mają żadnej własności, a
jedynie miłość do ojczyzny.
Po 1989 r.
Polska nie prowadziła żadnej polityki mieszkaniowej, wręcz przeciwnie, bałagan
w tej sferze wskazuje na to, że celem kolejnych rządów polskich było
zakonserwowanie starego komunistycznego systemu „spółdzielczego”. Jedynym
wyłomem była ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, o której będę mówił
jeszcze dużo i szczegółowo.
System
spółdzielni mieszkaniowych to jedna z ostatnich sierot po komunie. Gorzej jest
tylko w słynnym Związku Działkowców Polskich i niektórych związkach sportowych.
Występują tu wszystkie bolszewickie patologie.
Waldemar Mierniczek
Komentarze
Prześlij komentarz