Część I Otoczenie Rozdział V Prawnicy, sędziowie
Skoro w
państwie funkcjonuje system prawa i ministerstwo sprawiedliwości, to jest w nim
miejsce dla prawników, czyli ludzi, którzy znają się na prawie. Prawnicy
tworzą, zgodnie z Konstytucją RP, korporacje adwokatów i radców prawnych.
Prawnicy wykonują zawód zaufania publicznego.
„Tylko podczas jednej rozmowy telefonicznej mającej
miejsce w 1937 r. Nikitczenko zgodził się skazać 102 osoby na śmierć, nie
oglądając nawet akt ich spraw. Pewien świadek zeznał w 1940 r.: „Na posiedzeniu
Kolegium Wojskowego aresztowany stwierdził, że odwołuje swoje wcześniejsze
zeznania, ponieważ był bity [przez śledczych]. Przewodniczący Nikitczenko
powiedział mu na to: „Chcecie, żeby was jeszcze trochę pobili?””.”
Waldemar Mierniczek
Co się zmieniło: sędzia od pendrive'ów, sędzia od części do wiertarki, sędzia od 50 zł, które na ladzie w stacji benzynowej położyła staruszka, niewinny skazany na 25 lat za gwałt, Joanna Brzeska spalona za walkę o prawa lokatorów, "mafia notariuszy", "nadzwyczajna kasta". Każdy samodzielnie potrafi ocenić te fakty.
Nie tak
łatwo dostać się do tej korporacji. Korporacja prawników uchodzi za najbardziej
izolowaną od społeczeństwa ze wszystkich korporacji wolnych zawodów. Dominują w
niej stare rody prawnicze i mniejsze rodziny, które strzegą swoich przywilejów.
Ponieważ same przeprowadzają egzaminy i prowadzą aplikacje (czyli praktyki
zawodowe) dla absolwentów wydziałów prawa, aby dostać się do zawodu nie
wystarczą nawet doskonała znajomość systemu prawa i ponadprzeciętne zdolności.
Trzeba jeszcze mieć odpowiednie znajomości i poparcie w środowisku korporacyjnym
aby rozpocząć lukratywną praktykę jako adwokat, radca prawny, prokurator,
sędzia, notariusz, czy też w zawodach pokrewnych jak komornik czy syndyk.
Zwykli
ludzie boją się prawników. Niesłusznie. Przecież skoro podstawowym kryterium
dostania się do zawodu są znajomości i koneksje rodzinne, to oznacza, że nie
trafiają tam najlepsi i najzdolniejsi, wręcz przeciwnie, trafia tam wiele
matołów, którzy bez rodziców nie poradziliby sobie w życiu zawodowym.
Po drugie:
proszę zdać sobie sprawę, że w każdym procesie sądowym występuje średnio dwóch
prawników: jeden po stronie wygrywającej proces, a drugi po stronie
przegrywającej. To oznacza, przy założeniu, że sądy wydają sprawiedliwe wyroki,
że wystarczy iść do sądu po sprawiedliwość mając mocne oparcie w obowiązujących
przepisach prawa. Nawet najlepszy prawnik po przeciwnej stronie powinien
przegrać. Tak byłoby, gdyby jako sędzia występował niezależny, dobrze
wykształcony prawnik kierujący się przy wydawaniu wyroku przepisami prawa.
Ale tak nie
jest. Każdy kto miał do czynienia w Rzeczpospolitej Polskiej z sądem jako
strona lub jako świadek, wyczuje to na pierwszy rzut oka i ucha. Rzadko kiedy
sąd zna i rozumie przepisy według których sądzi, najczęściej nie przeczytał w
ogóle akt sprawy, a wyrok miał przygotowany przed wejściem na salę, w której
wyrok ma zapaść.
Dlaczego tak
się dzieje? Z tego prostego powodu, że sędzia ma bezwzględny dożywotni
immunitet i może robić co mu się podoba. Nie musi się niczym przejmować. Co
innego, gdyby był wybierany na okres kilkuletniej kadencji, na przykład przez
władze samorządowe lub ludność okręgu, w którym będzie wydawał wyroki, a po
zakończeniu kadencji byłby oceniany, co mogłoby go kosztować karierę.
Podsumowując:
niezależność sędziego nie powinna być niezależnością od odpowiedzialności,
tylko niezależnością od nacisków w trakcie wydawania wyroku i z tego powinien
być oceniany.
Przykład
bezkarności sędziego: sędzia Milewski z sądu gdańskiego, który okazał się
dyspozycyjny wobec kancelarii Premiera rządu (prowokacja dziennikarska). Sędzia
Milewski nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swoją „niezależność” – został
przeniesiony do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Inne zawody
przeznaczone dla prawników to syndyk, komornik, notariusz.
Wybryki
komorników są powszechnie znane zwykłym Polakom, że przypomnę zajęcie przez
komornika ciągnika osoby trzeciej (która nie miała żadnych długów), ponieważ
kumpel tegoż komornika upatrzył sobie i zamówił właśnie ten ciągnik. Po zajęciu
ciągnik miał zostać przekazany na aukcję, w której kumpel komornika miał go
nabyć po zaniżonej cenie. Tylko rozgłos, jaki nadała sprawie telewizja,
sprawił, że komornik oddał ciągnik, jakkolwiek nie poniósł żadnych konsekwencji.
Krajowa Rada Komornicza stanęła w jego obronie.
Zawód
syndyka ciężki jest. Prawo upadłościowe pozwala prowadzić syndykowi
postępowanie upadłościowe w nieskończoność ku jego zadowoleniu, ponieważ
dochody z upadłości idą w pierwszej kolejności na zaspokojenie kosztów
upadłości, a więc do syndyka i jego kumpli. Wystarczy tylko raz na kwartał
uzyskać podpis sędziego komisarza (teoretycznie sprawującego nadzór nad
postępowaniem upadłościowym) przedłużający postępowanie upadłościowe.
W Polsce
działają całe gangi prawnicze złożone z wyszukiwaczy trefnych nieruchomości,
prawników fałszujących testamenty, notariuszy, którzy im te testamenty rejestrują,
sędziów legalizujących przekręty, czyścicieli kamienic. Celem gangu jest
przejęcie za psie pieniądze nieruchomości, a następnie sprzedanie ich z
zyskiem. Łańcuszek kolejnych nabywców musi być zachowany, aby ostatni
„właściciel” mógł z „czystym sumieniem” powiedzieć, że kupił nieruchomość w
dobrej wierze. Takie kradzione nieruchomości nie podlegają zwrotowi do
prawowitego właściciela.
Władze w
Polsce są nieskuteczne w egzekwowaniu prawa i ściganiu nadużyć. Jak mogą być
skuteczne, skoro ich przedstawiciele przejmują po korzystnych cenach atrakcyjne
nieruchomości, że wspomnę tu o Prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz, czy
Prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu.
We
wszystkich większych miastach władze samorządowe są zainteresowane, aby
wysiedlić dotychczasowych posiadaczy (wynajmujących mieszkania komunalne) z
centrum miast i przejąć je dla potrzeb własnych i swoich znajomych. Robią to
podnosząc czynsze ponad miarę. O protestach mieszkańców media nie informują,
nawet kiedy są one związane ze śmiercią protestujących, jak w Gdańsku.
Skoro
wszelkie działania prawników, nawet te mafijne, są w Polsce bezkarne, a
korupcja szerzy się z zatrważającą szybkością, co robią służby bezpieczeństwa
wewnętrznego jak CBA, CBŚ, ABW i inne? Niewiele. Ostatnim krokiem we właściwym
kierunku było powołanie nowej służby, Centralnego Biura Antykorupcyjnego w
2006 roku. Chodziło o to, aby nowe służby, nieuwikłane w żadne nieczyste interesy,
zajęły się zwalczaniem patologii. Po odejściu PiS-u od władzy CBA została
spacyfikowana, a jej szef Mariusz Kamiński omal nie wylądował w pierdlu. Natomiast
Pani Sawicka, sfilmowana w trakcie otrzymywania łapówki, została przez sąd
zwolniona od odpowiedzialności i niewykluczone, że będzie się starała o
odszkodowanie za doznane krzywdy.
Sygnał,
który poszedł do społeczeństwa w tej sytuacji był prosty: nie podskakujcie,
nasi ludzie mogą robić swoje, nic im nie grozi.
Pomysł
powołania nowej organizacji w miejsce starej skorumpowanej jest dobry. We
Włoszech nikt nie ufał policji, która była penetrowana przez mafię, powołano
oddziały Carabinieri. NSZZ Solidarność dlatego był tak skuteczny w 1980 r.
ponieważ stanowił całkiem nowy związek zawodowy, w którym władzę powołano od
dołu.
Karykatura pomysłu
„nowej organizacji” jest wykorzystywana przez polityków: UW-UD-PO-Nowoczesna to
taki ciąg nowych partii, z których każda pozornie jest nowa, ale służy jedynie
do sprawowania władzy w sposób nieprzerwany przez tą samą opcję polityczną.
Czy można
powołać całkiem nowe sądy??? Można, tylko trzeba mieć wolę polityczną
wprowadzenia „Opcji „0””.
Strach przed
prawnikami ma charakter „mistyczny” i każdy musi go pokonać jak najszybciej,
jeżeli chce zostać wolnym człowiekiem.
Nie należy zapominać,
że wielu prawników i sędziów wspomaga czynnie organizacje mafijne oraz o tym,
że generalny gubernator Hans Frank także był prawnikiem i to podobno dobrym.
Doktorem nauk prawnych był Heinz Auerswald – niemiecki komisarz do spraw
warszawskiego getta, a adwokatem i notariuszem Heinz Reinefarth, który
wymordował kilkadziesiąt tysięcy cywilów na Woli podczas Powstania
Warszawskiego.
Vadim J.
Birstein w książce „Smiersz tajna broń Stalina” pisze o radzieckim prawniku
Jonie Nikitczenko w taki sposób:
Waldemar Mierniczek
Co się zmieniło: sędzia od pendrive'ów, sędzia od części do wiertarki, sędzia od 50 zł, które na ladzie w stacji benzynowej położyła staruszka, niewinny skazany na 25 lat za gwałt, Joanna Brzeska spalona za walkę o prawa lokatorów, "mafia notariuszy", "nadzwyczajna kasta". Każdy samodzielnie potrafi ocenić te fakty.
Komentarze
Prześlij komentarz