Część II Spółdzielnie mieszkaniowe Rozdział II Demokracja socjalistyczna – walne zebranie
Największą
patologią bolszewickiego komunizmu (socjalizmu) jest demokracja socjalistyczna,
o której ktoś powiedział, że ma się tak do demokracji jak krzesło elektryczne
do krzesła. Objawem demokracji socjalistycznej w spółdzielni mieszkaniowej jest
frekwencja na walnych rocznych zebraniach spółdzielców. Wynosi ona około 1%.
Frekwencja jest taka duża, ponieważ każdy normalny „spółdzielca” rozumie, że
nic od niego nie zależy, a Walne Zgromadzenia odbywają się tylko dla picu. W
tym samym czasie w zebraniach podsumowujących rok działalności wspólnot
mieszkaniowych średnia frekwencja wynosi 40%-50%.
Wprawdzie po
wprowadzeniu nowej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, Zarząd „mojej” Spółdzielni
obawiał się wyższej frekwencji i w tym celu wynajął świetlicę w pobliskiej
szkole, ale przewidywania nie spełniły się, w następnych latach sytuacja
została opanowana i od tej pory świetlica przy Spółdzielni Mieszkaniowej
całkowicie wystarcza.
Tak niska
frekwencja to samospełniająca się przepowiednia: im niższa frekwencja tym
większa samowola zarządu, im większa samowola zarządu tym niższa frekwencja. Co
i rusz różne „cwane gapy” (np. niejaki Rafał Górski) powołują do życia różne
organizacje nawołujące do ożywienia „demokracji uczestniczącej”, ale albo to są
pożyteczni idioci, albo cwaniacy, którzy chcą zarobić trochę kasy na innych
pożytecznych idiotach.
Ożywienia
demokracji uczestniczącej w spółdzielniach mieszkaniowych nie da się zrobić.
Wynika to z immanentnych dla tych organizacji bolszewickich mechanizmów,
których pokonanie nie jest możliwe. Gdyby to było możliwe różne śmieszne
stowarzyszenia pokrzywdzonych „spółdzielców” kończyłyby walkę o swoje prawa
sukcesem, a tymczasem oni latami walczą w postępowaniu wewnątrzspółdzielczym
(także na Walnych Zgromadzeniach), w sądach, w mediach i przegrywają.
Jeżeli coś
można zrobić to w jednym momencie odgórnie rozwiązać wszystkie spółdzielnie
mieszkaniowe i powołać w ich miejsce wspólnoty własnościowe (podobne do
wspólnot mieszkaniowych, ale nie identyczne) oraz wspólnoty własnościowe tych
wspólnot w celu zarządzania wspólnym majątkiem, do tej pory spółdzielczym.
W demokracji socjalistycznej w spółdzielniach mieszkaniowych możliwe
jest co innego: walka pomiędzy stronnictwami kolesi o władzę w spółdzielni.
Przykład ulotki (oczywiście anonimowej) zamieszczam poniżej.
Ponieważ
nikt ze „spółdzielców” nie chce brać udziału w walnych zebraniach
„spółdzielców”, a także w innych zebraniach spółdzielców, demokracja
socjalistyczna wypracowała instytucję „męża zaufania”. Mąż zaufania to frajer,
który nie umiał się wykręcić, dlatego będzie legitymizował wszystkie uchwały i
decyzje podjęte na zebraniu spółdzielczym. Taki palant pojęcia nie ma o tym, co
się dzieje, ale musi zaświadczyć, że wszystko na zebraniu odbyło się uczciwie i
zgodnie z procedurami.
Waldemar Mierniczek
Dodatek 1 frekwencja 1%
Dodatek 2 walki frakcyjne w spółdzielni
Komentarze
Prześlij komentarz