Część I Otoczenie Rozdział VI Biegli sądowi, biegli rewidenci, doradcy podatkowi
Kiedy
sędziemu brakuje wiedzy specjalistycznej, korzysta z ekspertyz biegłych
sądowych. Biegły sądowy to na całym świecie osoba poważana, ale nie w Polsce.
Na Zachodzie ekspertami sądowymi są przedstawiciele poszczególnych zawodów o
największym zasobie wiedzy i największym szacunku. Osoba taka gwarantuje wysoką
jakość ekspertyzy. Niska jakość ekspertyzy podważyłaby wiarygodność biegłego i
sądu.
W Polsce nie
ma większego obciachu jak zostać biegłym sądowym. Wiadomo, że w Polsce można
uzyskać każdą ekspertyzę, w zależności od zapotrzebowania. Jako przykład można
podać słynny zegarek byłego ministra, który został wyceniony (zegarek, a nie minister) w pierwszej wersji
przez biegłego sądowego poniżej 10.000,00 zł, a więc poniżej granicy, która
zobowiązywała ministra do ujawnienia tego składnika majątku w deklaracji
poselskiej, oraz czterokrotnie niżej niż wartość rynkowa zegarka.
Po drugie:
nie należy bezkrytycznie wierzyć ekspertom. Po odkryciu w 1879 r. malowideł w
grocie Altamira, uczeni orzekli że są to falsyfikaty, ponieważ jedno z
przedstawionych zwierząt (żyrafa) nie mogłoby istnieć, gdyż jego szyja jest za
długa. Dlatego zarówno strony postępowania sądowego jak i sąd mają prawo i obowiązek
swobodnej oceny ekspertyz biegłych sądowych jako dowodu w sprawie. Gdyby było
inaczej postępowanie sądowe byłoby niepotrzebne, wystarczyłyby opinie
ekspertów.
W dalszej
części książki będzie więcej o biegłych z zakresu rachunkowości (według
nomenklatury sądowej – księgowości), którzy wywodzą się głównie z kręgu
biegłych rewidentów i doradców podatkowych. Ponieważ stawki wynagrodzeń za
ekspertyzy sądowe są bardzo niskie w stosunku do tego co biegły rewident lub
doradca podatkowy może zarobić na rynku, biegłymi sadowymi zostają głównie ci,
którzy nie poradzili sobie na rynku usług audytorskich, prowadzenia ksiąg
rachunkowych i doradztwa podatkowego. Niska jakość polskich ekspertyz sądowych
jest jednym z powodów częstych porażek Polski przed Europejskim Trybunałem Praw
Człowieka w Strasburgu.
Biegli
rewidenci wykonują zawód zaufania publicznego. Mają swój samorząd. Ten samorząd
jest bezkonkurencyjny, bowiem jest w Polsce tylko jedna korporacja biegłych
rewidentów. Korporacja jest skostniała, a przeciętny poziom wiedzy i etyczny
biegłego rewidenta jest niski. Mam na ten temat wiedzę ponieważ sam jestem
biegłym rewidentem. Mam mnóstwo wiedzy insiderskiej, którą nie mogę się
podzielić. Może być ona ujawniona jedynie przed sądem po zwolnieniu z tajemnicy
służbowej i tylko w sprawach dotyczących badanych przeze mnie spółek. Mogę
ujawnić wiedzę nie związaną z wykonywaniem usług audytorskich lub nabytą w
mediach.
Mogę na
przykład ujawnić, że jedna z dużych firm audytorskich prowadzi czarną listę
byłych pracowników. Działa ona w ten sposób, że kiedy były pracownik tej firmy
pragnie zatrudnić się na przykład w dużym banku, a bank dzwoni do firmy
audytorskiej i pyta, co to za człowiek, oni kłamią w żywe uszy: wicie,
rozumicie, no właściwie to wicie, nie zatrudniajcie, bo będziecie mieli kłopoty
jak my … czyli bolszewizm w czystej postaci.
Mogę na
przykład ujawnić, że członkini Krajowej Rady Biegłych Rewidentów, była
skarbnik, poproszona o przeprowadzenie badania spółki austriacko-niemieckiej,
zbadała ją tak skutecznie, że spowodowała zastąpienie dyrektora finansowego
spółki swoją koleżanką.
Mogę także
przypomnieć, że szef urzędu skarbowego – „bohater” filmu „Układ zamknięty”
został biegłym rewidentem.
Mogę
ujawnić, że w 2016 r. poprzedni Prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów
rozesłał e-mailem list do biegłych rewidentów:
„Zdecydowałem
się napisać do Was, ponieważ w naszym środowisku coraz silniej występuje
zjawisko wzajemnego oskarżania się, negowania pracy poprzedników i podważania
zaufania do zawodu”, a w liście zarzuty:
-
certyfikaty inwestycyjne, które zakupił poprzedni Prezes zostały przez
dzisiejszego Prezesa sprzedane po zaniżonej cenie, aby udowodnić, że ich zakup
był niesłuszny,
- dzisiejszy
Prezes bezprawnie uniemożliwiał poprzedniemu Prezesowi wgląd w dokumentację
korporacji,
- obecny
Prezes otrzymuje dietę 24.000,00 zł chociaż kiedy kandydował obiecywał, że
będzie pracował społecznie.
Konkluzja:
nie należy się spodziewać po biegłych rewidentach więcej niż po sądach,
adwokatach i zarządach spółdzielni mieszkaniowych.
Doradcy
podatkowi to księgowi, którzy zajmują się doradztwem podatkowym. Doradcy
podatkowi także mają swoją bezkonkurencyjną korporację jak biegli rewidenci.
Funkcjonuje ona lepiej niż korporacja biegłych rewidentów, ale nie
przesadzajmy. Jestem doradcą podatkowych nie wykonującym tego zawodu. Samorząd
biegłych rewidentów, piórem Witolda Modzelewskiego, doradcy podatkowego nr 1,
skreślił mnie w pewnym momencie z listy doradców podatkowych. Stało się to
zgodnie z prawem na skutek nie wykonywania przeze mnie tego zawodu. Kiedy
Modzelewski przestał być szefem doradców podatkowych, wprowadzono zmiany w
ustawie o doradcach podatkowych dostosowujące ją do przepisów unijnych. W myśl
zachodnich standardów zawód doradcy podatkowego jest dożywotni jako tytuł
honorowy po zaprzestaniu wykonywania tego zawodu. Nic dziwnego, że były
wiceminister komunistyczny Modzelewski tego nie rozumiał.
Obecnie
znowu samorząd doradców podatkowych próbuje mnie użyć ku swojej wewnętrznej
korzyści, co opisałem w dodatku nr 2. To co robią jej nieuczciwe, nieetyczne i
niezgodne z prawem.
Konkluzja:
stwierdzenie pewnego polityka, że „ryba psuje się od głowy, a głowa od nóg”
jest prawdziwe.
Co zmieniło się przez dwa lata: przyjęto nowe ustawy zarówno o biegłych rewidentach, jak i o doradcach podatkowych, ich objętość znacznie się zwiększyła, a zmiany poszły w kierunku większego uzależnienia tych zawodów zaufania publicznego od administracji rządowej, ze szkodą, moim zdaniem, dla niezależności biegłych rewidentów i dla klientów.
Waldemar Mierniczek
Dodatek 1
Komentarze
Prześlij komentarz